Kiedy widzisz uciekające z klawiatury pająki… a to tylko krople krwi.
Kiedy widzisz oszpeconą pełzającą myszę… a jej czarny ogon oplata Ci szyję.
Kiedy oczy są ogniskiem pikseli i ogarniasz tylko dwie cyfry… 0 i 1.
Przedawkowałem kod? – myślisz… Trudno się podłączyć, kiedy umysł jak z waty… a głowa w całkowitej kompresji – wybucha od środka.
Bywało lepiej… Bełkoczesz.
Kod mnie ożywia … i zabija… zabija … i ożywia… To cybersymbioza.
WYPŁASZCZA MNIE, WYPŁASZCZA NAS.
Nie każdy może zostać dżokejem konsoli.